piątek, 24 lipca 2015

Fairy Tail- rozdział 2 (z perspektywy Umeki)

Witam ^^ Mamy piękny piątkowy poranek oraz 2 rozdział opowiadania z Fairy Tail. Nie jest długi, ale liczę, że się spodoba :)

Rozdział 2 (z perspektywy Umeki)
Obudziłam się w totalnie innym miejscu niż w tym, w którym zemdlałam. Dobrze pamiętałam wydarzenia z wczorajszej nocy (chyba wczorajszej, nie wiadomo ile byłam nieprzytomna) . Powoli podniosłam się z ziemi, żeby nie dostać zawrotów głowy, i zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu w którym obecnie przebywałam. Była to jaskinia, w większości pokryta grubą warstwą lodu. Byłam chyba w jednej części tej jaskini, przypominała trochę więzienie. Naprzeciw mnie znajdowało się coś w rodzaju bramy, zrobionej z połączonych ze sobą stalowych prętów. Domyślałam się, że tak będzie, ale i tak poczułam się okropnie, gdy przekonałam się, że nigdzie nie ma Sandry. Doskwierała mi okropna samotność, bo właściwie przez te dziesięć lat, odkąd się poznałyśmy, ani razu się nie rozdzieliłyśmy. No, może czasami, podczas polowań, jednak nie były to duże odległości, i trwało to tylko chwile. Pamiętam, że zanim straciłam przytomność słyszałam jej wrzaski i widziałam ją leżąca na ziemi w kałuży krwi, ze zranionym skrzydłem, wijącą się w spazmatycznych bólach. Jednak miałam nadzieję, że wszystko było z nią w porządku, gdziekolwiek teraz była. Ja sama miałam na sobie paręnaście ran ciętych i siniaków, nic poza tym.
Usłyszałam głosy na korytarzu, najprawdopodobniej należące do mężczyzn. Na siedząco zaczęłam przysuwać się do ściany znajdującej się za moimi plecami, byle oddalić się od bramy. Ostrożności nigdy za wiele, nie wiedziałam kim są ci ludzie, i do czego mogą być zdolni. Gdy moje plecy zetknęły się z lodowato zimną ścianą, mężczyźni weszli w moje pole widzenia. Było ich dwóch i byłam pewna, że należeli do tych osób, które wcześniej nas napadły.
-O proszę, w końcu się obudziłaś?
-Nasz pan na pewno będzie zadowolony.
-Ta, a może powiecie mi w końcu kim jest ten wasz cały pan i do czego jestem mu potrzebna? -powiedziałam do nich, lekko zachrypniętym głosem.
-Zaraz sama się przekonasz. – powiedział jeden z nich i dźwignią otworzył bramę, która mnie od nich oddzielała. Razem ze swoim towarzyszem podeszli do mnie, zakuli w metalowe kajdany i wyprowadzili z mojego więzienia.
Szliśmy gęsiego przez ciemne tunele, oświetlane słabym światłem pochodni, rozmieszczonych na ścianach co parę metrów. Ja szłam na samym przedzie, prowadzona przez włócznie, którą lekko dźgał mnie w plecy mężczyzna za mną. Jednak co chwilę się potykał i wbijał we mnie swą broń , tak, że już czułam ciepłą krew spływającą po plecach.
-Możesz z łaski swojej zapanować nad tą swoją niezdarnością i przestać wbijać we mnie to cholerne ostrze?!-warknęłam, nie odwracając się do niego.
-Masz szczęście, że nasz pan nie pozwolił nam cię w żaden sposób zranić, bo za takie odzywki już dawno pokiereszowałbym tą twoją śliczną buźkę.
-Dzięki za komplement, ale czy możemy iść dalej?
Mężczyzna mruknął coś jeszcze pod nosem-zabrzmiało jak przekleństwo- i ruszyliśmy dalej, ale tym razem włócznia tylko lekko mnie dotykała. Poczułam lekką satysfakcję.
Nie zawsze taka byłam. Po stracie rodziców i ucieczce z wioski musiałam się usamodzielnić, rozpocząć koczowniczy tryb życia-tryb przetrwania. I to życie nauczyło mnie, że trzeba umieć być stanowczym, postawić na swoim, być silnym fizycznie i psychicznie- inaczej ten świat pokona cię, przebiję jak zwykłą, nic niewartą bańkę mydlaną. Aby żyć trzeba mieć siłę, a żeby mieć siłę, trzeba żyć. Żyłam tą zasadą i nigdy od niej nie odstępowałam.
Po paru minutach marszu, potykania się i uchylania głów przed stalaktytami doszliśmy w końcu do naszego celu. Do ogromnej, pięknej sali, po której nie można było poznać, że znajduje się w jaskini. Była oświetlona tysiącem świec, która rzucały mroczne cienie na pokryte lodem ściany. Przy jednej ze ścian stał pięknie wyrzeźbiony fotel, który właściwie bardziej przypominał tron. Siedział na nim zakapturzony człowiek, z opuszczoną głową. Gdy tylko weszliśmy do środka mężczyźni pochylili głowy przed swoim panem. Przy tronie również stała jedna osoba. Ciężko było stwierdzić, czy to mężczyzna czy kobieta, bo również była zakapturzona. Zaczęła iść w naszym kierunku, ściągając po drodze kaptur. Była to kobieta. Z pewnością starsza ode mnie, za to bardzo ładna. Miała długie, ciemnozielone włosy, tajemnicze, fioletowe oczy, które teraz spoglądały na mnie.
-Witaj, Umeki Hikari.
-Skąd wiesz jak się nazywam?- spytałam podejrzliwie.
Jednak ona postanowiła zignorować moje pytanie. Dopiero ją poznałam, a już działała mi na nerwy.
-Mam zaszczyt przedstawić ci mego pana, oto przed tobą Otewaka Hikari.
Pierwszy raz w życiu nie wiedziałam co powiedzieć. Serce zaczęło szybciej mi bić, do oczu napłynęło łzy. Ale tylko przez sekundę. To musiał być zbieg okoliczności. Mój ojciec nie żył. Jednak..
Zakapturzona postać wstaje ze swojego tronu i zrzuca z siebie swój płaszcz. Nie mogę powstrzymać krzyku, z oczu nieprzerwanym strumieniem płyną mi łzy.
Znam tego człowieka.
Zmienił się, ale to na pewno on.
To mój ojciec.

No więc, to tyle na dzisiaj :) Zachęcam do czytania również pozostałych historii. Piszcie w komentarzach, jak się spodobał dzisiejszy rozdział ^^ Mam również pytanie- idę dzisiaj na konwent (teoretycznie powinnam się teraz szykować, a nie leżeć w łóżku i pisać posta xD) więc może chcielibyście posta z moją relacją z Baltikonu? Dajcie znać w komentarzach, a ja lecę ^^

P.S.Dodaję tu arta do 2 rozdziału (do pierwszego jeszcze nie powstał) :) Przypominam że w zakładce Bohaterowie co jakiś czas pojawiają się nowe osoby ;) (Już teraz jest tam jedna- Sandra)
P.S (od Umeki) jest to pierwszy art który robiłam, więc rysunek sam w sobie pozostawia niestety wiele do życzenia. Następne są moim zdaniem lepsze. Przypominam też o sprawdzaniu zakładek "Bohaterowie" oraz "Arty" ;) 


/Yuki

sobota, 18 lipca 2015

Kuroko no Basket- rozdział 1

Yuki wita ponownie wraz z pierwszym rozdziałem ostatniego z trzech opowiadań- mianowicie o anime Kuroko no Basket. Mam nadzieję, że ta historia również się wam spodoba :)
Także, nie przedłużając, życzę miłego czytania. Rozdział nie jest długi, wybaczcie mi :/


Rozdział 1

Kolejny, szesnasty już rok mojego życia. Pozornie dzień jak każdy, jednak czymś się różniący. Szłam przez zatłoczony chodnik, w powietrzu wirowały płatki wiśni opadające z drzew, a słońce przyjemnie ogrzewało moją skórę. Wiosna w Japonii jest naprawdę piękna! I tego pięknego wiosennego poranka szesnastoletnia ja, pierwszy raz od kilku lat szła uśmiechnięta do szkoły. Dzisiaj rozpoczynałam naukę w liceum Shutoku. Liczyłam na to, że będzie mi tam dużo lepiej niż w poprzedniej szkole. Co prawda nie miałam nadziei, że rzeczywiście tak będzie, ale po cichu bardzo na to liczyłam.
Po drodze mijałam ludzi z teczkami spieszących się do pracy, rozmawiających przez telefon lub czytających gazetę. Uczniów i uczennice w mundurkach, idących samotnie lub w gronie przyjaciół. Ludzi spacerujących z psami, matki z dziećmi, a wśród nich ja, wolnym krokiem spacerująca w stronę nowej szkoły. Nie spieszyłam się, miałam jeszcze naprawdę dużo czasu. Muszę przyznać, że byłam całkiem podekscytowana tym dniem, więc mimo, iż lubię długo spać, wstałam dzisiaj naprawdę szybko.
Po parunastu minutach marszu dotarłam do mojego nowego liceum. Zwykły budynek , niczym nie różniący się od innych szkolnych budynków. Na podwórku wystawionych było mnóstwo stoisk szkolnych klubów, a między nimi chodzili uczniowie, którzy pragnęli do któregoś z nich dołączyć.
Sporo ludzi uważa, że jestem utalentowana. Jakby się nad tym zastanowić, to może i mają trochę racji. Lubię rysować, chyba całkiem dobrze mi to wychodzi. Często też śpiewam, mam parę nagród za między szkolne konkursy. W sporcie też jestem całkiem niezła.
Zaczęłam przechadzać się między stoiskami. Kółko matematyczne, biologiczne, plastyczne, muzyczne...zaczęłam się zastanawiać. W końcu, to również może być dobrą okazją do zyskania paru znajomych o podobnych zainteresowaniach. Szłam dalej.
Moją uwagę przyciągnął klub koszykówki. Przy stoliku siedział wysoki chłopak, całkiem miło wyglądający. Jakiś uczeń składał właśnie swoje podanie o przyjęcie do klubu. Całkiem możliwe, że był to klub tylko dla chłopaków, jednak postanowiłam podejść.
-Witam, czy ja również mogłabym się zapisać?- starałam się wyglądać pewnie, ale chyba nie do końca mi wyszło. Chłopak zmierzył mnie od stóp do głów krytycznym wzrokiem.
-Teoretycznie możemy przyjmować dziewczyny, ale nie wyglądasz mi na taką, co się do tego nadaje.
Rzeczywiście. Byłam niska jak na mój wiek i wyglądałam tak, jakby najlżejszy podmuch wiatru miał mnie porwać...a przynajmniej tak określił to kiedyś mój przyjaciel.
-Mam tego świadomość. Mimo to, chciałabym spróbować. Jeśli się nie sprawdzę, odejdę.- powiedziałam zdecydowanie.
-Jak sobie chcesz.-odpowiedział chłopak i podsunął mi kartę zgłoszeniową i długopis.
Zaczęłam ją czytać i wypełniać.
1.Imię i nazwisko?
-Yuki Suzushi
2.Z jakiego jesteś gimnazjum?
-Gimnazjum w Kioto.
3.Czy masz jakieś osiągnięcia sportowe?
-Nie, żadnych.
4.Dlaczego chcesz dołączyć do klubu koszykówki liceum Shutoku?
-Nie wiem, a muszę mieć powód?
Zadowolona oddałam mu kartkę, dowiedziałam się, że treningi są codziennie po lekcjach i poszłam dalej. Odwróciłam się jeszcze na moment i zobaczyłam jak chłopak kręci głową czytając moje odpowiedzi. Napisałam coś nie tak?
Godzinę później nastąpił krótki apel i przydzielenie do klas. Byłam w klasie 1-A. Zauważyłam, że większość uczniów miała już tam znajomych, byłam jedną z nielicznych osób, które są same. Liczyłam na to, że w najbliższych dniach to się zmieni.
To by było na tyle z mojego pierwszego cudownego dnia w nowej szkole. Wróciłam do domu, w którym nikogo nie było i położyłam się na łóżko. Wzięłam mój czarny, skórzany notatnik i ołówek i napisałam w nim:
"1 kwietnia, 2014 rok.
Shin, jak sądzisz, dam sobie radę?
Negatywne emocje: brak"

Więc to by było na tyle z pierwszego rozdziału Kuroko no Basket. Za tydzień rozdział pojawi się w piątek, późnym wieczorem, ponieważ w sobotę idę na ślub xD Będzie to drugi rozdział Fairy Tail :) Chciałabym również podziękować za wszystkie wejścia, obserwacje, a przede wszystkim komentarze, które bardzo motywują do dalszego pisania. Bardzo dziękuję i zachęcam do pisania komentarzy, to naprawdę ogromna radość czytać wasze opinie ^^ Jeśli chcecie być na bieżąco z moimi opowiadaniami, zachęcam do obserwowania (za każdą obserwację się odwdzięczam :) )
To tyle na dzisiaj, widzimy się za tydzień! ;)

/Yuki






niedziela, 12 lipca 2015

Nominacja do Tagu ^^

Witam wszystkich :)
Zostałam nominowana do tagu, w którym muszę odpowiedzieć na 10 pytań dotyczących książek, po czym nominować parę blogerów, którzy również mają to wykonać. Uważam, że jest to fajna sprawa, bo można wypromować blogi, a czytelnicy mogą dowiedzieć się czegoś o nas :) A zostałam nominowana przez Inferno, zapraszam serdecznie na jej świetnego bloga:niesmowite-zycie.blogspot.com

W takim razie, zaczynam ^^

1.Wolisz czytać trylogie czy powieści jednotomowe?
-Uważam, że to dość bezsensowne pytanie. to zależy, co autor miał nam do przekazania, czasami wystarczy do tego jeden tom, czasami więcej. Jeśli książka mnie zaciekawi, to na pewno przeczytam wszystkie części, nieważne ile ich ma.

2.Wolisz czytać tylko autorki, czy autorów?
-Kolejne bezsensowne pytanie. A jakie to ma znaczenie? Jeśli osoba, która napisała książkę ma talent, jest kreatywna i potrafi przyciągnąć czytelników, to co za różnica jakiej jest płci? ^^

3.Wolisz kupować w Empiku czy w księgarniach internetowych?
-Jak tak teraz myślę, to chyba nigdy jeszcze nie kupiłam książki przez internet. Mangi owszem, ale książki chyba nie. Właściwie nie wiem czemu. Jest mi obojętne, gdzie ją kupię, ważne, że będzie moja ^^

4. Wolisz, by wszystkie książki zostały zekranizowane jako film czy serial?
-A co to za różnica? ;-; Ważne, żeby była dobrze dobrana obsada, nie pomijanie ważnych scen i nie zepsucie dobrego wrażenia po przeczytaniu książki ;-;

5.Wolisz czytać pięć stron dziennie, czy pięć książek tygodniowo?
-Ani to, ani to. Nie przeczytałabym pięć książek w ciąg jednego tygodnia, nie lubię czytać tak szybko książek, moja pamięć niestety szwankuje, i po paru miesiącach już bym połowy wydarzeń zapomniała. Jednak pięć stron dziennie to za mało. Zazwyczaj czytam koło 50-100 stron dziennie, chyba, że książka bardzo mnie wciągnie ;)

6.Wolisz być profesjonalnym recenzentem czy autorem?
-Cóż, jak widać, piszę opowiadania, nie recenzje, więc oczywistą odpowiedzią będzie autorem. Poza tym, przy wyborze książek nie kieruję się recenzjami, ponieważ każdy postrzega wszystko inaczej, i książka, która jedną osobę zachwyci, a drugą wręcz przeciwnie, może być odebrana całkowicie inaczej przez moją osobę :)



7.Wolisz czytać w kółko dwadzieścia książek, czy sięgać po nowe?
-Obydwa. Bardzo często wracam do historii, które mi się podobały ( nie zliczę, ile razy czytałam Harry'ego Pottera ^^), ale uwielbiam też sięgać po nowe i nieznane historie, aby również w nich się zakochać i po jakimś czasie również czytać ponownie ^^ Ludzie mówią, że po jakimś czasie wszystko może się znudzić, jednak ja za każdym razem przeżywam każdą historię na nowo, jakbym czytała ją po raz pierwszy (strony w Harrym i nie tylko zawsze mokną gdy następuje czyjaś śmierć, choćbym czytała tę scenę po tysiąc razy, po czym do końca dnia wyglądam tak:



8.Wolisz być bibliotekarzem czy sprzedawcą książek?
Większość wybiera opcję sprzedawcy, jednak dla mnie nie ma nic cudowniejszego niż cisza, spokój i zapach starych książek w bibliotece (jestem częstym gościem w bibliotekach, przychodzę tam choćby po to, żeby powycierać kurze i poukładać książki ^^). Więc zawód bibliotekarki byłby dla mnie idealny ^^


9.Wolisz czytać tylko ulubiony typ literatury, czy wszystko poza?
Zdecydowanie najczęściej sięgam po fantastykę, jednak jeśli książka jest dobra, to przeczytam każdy gatunek :) Zawsze staram się docenić trud i pracę włożone w napisanie każdej książki :) (dlatego też zawsze kończę książki, nigdy jeszcze nie porzuciłam napoczętej historii ^^)

10.Wolisz czytać tylko książki fizyczne, czy e-booki?
Nigdy w życiu nie sięgnęłam po e-booka i nie mam najmniejszego zamiaru. Dla niektórych może są bardziej praktyczne w użyciu, jednak dla mnie książka jest papierowa i niech taka zostanie :) Ebookom mówimy zdecydowane nie!


Dobrnęłam do końca. Mam nadzieję, że moje wypowiedzi nie są kompletnie pozbawione ładu i składu i że mogliście się czegoś o mnie dowiedzieć. A teraz, nominacje ^^

Nominuję autorki blogów:
http://corkakrwi.blogspot.com/
http://opowiadania-fairy-tail-nalu.blogspot.com/
http://xeverythingxhasxchangedx.blogspot.com/

Zachęcam do komentowania, i wyrażenia swojej opinii co do któregoś z pytań. No i przypominam, że wczoraj wstawiłam pierwszy rozdział opowiadania z anime Karneval. Serdecznie zapraszam do czytania i komentowania ^^ 

/Yuki

P.S. Wstawiajcie linki do swoich blogów, chętnie poczytam i zaobserwuję :)
P.S2. Nie Inferno, nie tylko ciebie irytowały te pytania ;-;


sobota, 11 lipca 2015

Karneval- rozdział 1

Witam wszystkich :)
Minął tydzień, więc dzisiaj wstawiam 1 rozdział mojego drugiego opowiadania, z elementami anime Karneval. Zapraszam do czytania również tych, którzy tego anime nie oglądali, rozdział nie zawiera co do niego żadnych spoilerów, a może kogoś zachęce do obejrzenia :)
Tak więc bez zbędnego gadania, miłego czytania ^^


Rozdział 1

-Cholera, znowu to samo!
Był środek ciepłej, letniej nocy. Przez ciemny, gęsty las biegła dziewczyna oraz trzech mężczyzn.
-Hej młoda, nie uciekaj! Spokojnie nie zrobimy ci poważnej krzywdy!- krzyczał jeden z mężczyzn, śmiejąc się przy każdym wypowiedzianym słowie.
"Ja ci dam młoda" pomyślała Yuki. Jednak nie było czasu na odpowiadanie im. Jej sytuacja była co najmniej zła, a dziewczyna nie miała żadnego planu. Na dodatek podczas biegu nieraz zahaczała o gałęzie drzew, przez co jej ubrania były miejscowo podarte, a skóra mocno zdarta w wielu miejscach, szczególnie na twarzy. Yuki nie wiedziała, czy ciecz spływająca z jej twarzy to pot, krew, czy może jedno i drugie. Otarła szybko czoło wierzchem dłoni i spojrzała na nią. W ciemności niewiele mogła zobaczyć, jednak ręka była wyraźnie ciemniejsza w jednym miejscu.
"Krew" pomyślała. Dźwięk kroków i krzyków ścigających ją mężczyzn były zdecydowanie coraz głośniejsze, co oznaczało, że są coraz bliżej.
-Nie ma rady, trzeba biec dalej. Co ma być, to będzie.- powiedziała cicho Yuki, jakby chcąc dodać sobie otuchy i trochę zwiększyła prędkość biegu. Nie minęło jednak parę sekund, gdy z jednego z drzew skoczył jeden z facetów.
"Kiedy on to zrobił? pomyślała Yuki i zaklęła pod nosem. Znajdowała się w sytuacji bez wyjścia. Aktualnie została otoczona z każdej strony, co uniemożliwiało ucieczkę.
-Panowie, pogadajmy. Naprawdę, nie wiem, po co to robicie, nie będziecie mieli ze mnie żadnego pożytku. Pieniędzy nie mam, biedna jestem. Więc może bylibyście tacy mili i...
-Nie masz pieniędzy? A to szkoda. Ale skoro już biegliśmy za tobą taki kawał, to może chociaż się zabawimy.- pozostali dwaj zgodnie pokiwali głowami i zaczęli przybliżać się do dziewczyny.
"Cholera, cholera! Co robić?". Yuki wiedziała, że ma tylko parę sekund na obmyślenie, jakby tu zwinnie im się wyrwać. Jednakże czas się kończył, a ona nadal nie miała żadnego pomysłu. Rozglądała się dookoła w poszukiwaniu czegokolwiek, co mogłoby pomóc w ucieczce.
-Nie podoba mi się to. Czy będą panowie tak mili i zostawią tę młodą damę w spokoju? Ostrzegam, że za stawianie oporu będę zmuszony użyć przemocy.
Trzej mężczyźni, jak i Yuki, wyglądali na mocno zdezorientowanych. Na gałęzi znajdującej się wysoko nad głową dziewczyny siedział chłopak. Wyglądał na niedużo starszego od niej, mógł mieć koło dwudziestu lat. Miał gęste blond włosy, sięgające mu prawie do ramion i opadające na czoło, sterczące na wszystkie strony. Na lewym poliku przyklejony miał mały plasterek. Wyglądał, jakby dopiero co walczył, ponieważ jego żółta koszulka z długim rękawem była w wielu miejscach postrzępiona. Miał przyjazny wyraz twarzy, a z jasno fioletowych oczu błyskały mu wesołe ogniki. W rękach dzierżył  dwie szable., które przy rękojeści owinięte były cierniami. Zwinnie zeskoczył z drzewa i stanął przed Yuki, osłaniając ją własnym ciałem.
-Nie bój się, panienko. Jestem przedstawicielem Najwyższego Organu Obrony Państwa, Cyrku. Szermierz Statku Drugiego, Yogi! No więc, panowie, który pierwszy chce się ze mną zmierzyć?
Mężczyźni wyraźnie pobledli i popatrzyli na Yogiego ze strachem. Zaczęli cicho szeptać coś o tym, że jest z Cyrku, i nagle, jakby uświadamiając sobie całą tą sytuację uciekli z krzykiem.
-Cieszę się, że sobie poszli. Mimo wszystko nie lubię walczyć.- nagle szable Yogiego rozbłysły jaskrawym światłem i zaczęły powoli zanikać, aby po chwili całkowicie się rozpłynąć.- wszystko z tobą w porządku?
Yuki nadal nie mogła wyjść z szoku. Nie była przyzwyczajona do tego, by ktoś ją ratował. Była to dla niej nowość.
-Dziękuję ci za pomoc, ale..
-Ależ nie ma za co, cieszę się, że mogłem pomóc. Zdradzisz mi swoje imię?- uśmiechał się przyjaźnie. Wyglądał na osobę, której można zaufać, jednakże z zaufaniem nigdy nie można przesadzać.
-Jestem Yuki.
-Ładne imię. Moment! Jesteś ranna. Nie mogę cię teraz tak zostawić. Choć zabiorę cię na pokład Drugiego Statku Cyrku, tam cię opatrzę.- chłopak złapał ją za ręce i zaczął dokładnie oglądać jej rany.
-Nie trzeba, nic mi nie jest- wyrwała ręce z jego mocnego uścisku.-Czym jest ten cały Cyrk?- spytała, nagle przypominając sobie o reakcji tamtych facetów na tą nazwę.
Yogi wydawał się zszokowany jej niewiedzą na ten temat.
-Jak to, to ty nie wiesz?
-Niestety, ale nie. Naprawdę mało wiem o tym, co aktualnie dzieje się na świecie.
- Dobrze…więc, jeśli chodzi o Cyrk.. jest to organizacja, która ma na celu zaprowadzenie pokoju na świecie. Dbamy o bezpieczeństwo państwa.
-Czyli mogę wam zaufać?- spytała z nieco podejrzliwą nutą w głosie.
-Oczywiście! A teraz nie czekajmy dłużej, idziemy! Cel-Drugi Statek!
-Moment, Yogi! Nadal nie rozumiem, co tu się właściwie…
Jednak Yogi już jej nie słuchał. wziął Yuki na ręce, mimo jej protestów i w ciągu paru chwil wybiegł z nią z lasu. Tam postawił ją i wykonał telefon. Chwilę później podleciała do nich ogromna, latająca maszyna- Drugi Statek. Yuki spoglądała na niego jak urzeczona, jego wygląd był dosłownie nie do opisania. Yogi chwycił Yuki pod ramiona i razem z nią w jakiś sposób uniósł się w powietrze, kierując się do wejścia na pokład statku.
"Umiejętności ludzi z Cyrku są naprawdę niesamowite" pomyślała Yuki, patrząc z góry na malejący pod jej stopami las. Przymrużyła oczy, gdy zalała ją fala jaskrawego światła, bijącego z wnętrza pomieszczenia w którym aktualnie się znajdowała.
-Wróciłem!- krzyknął wesoło Yogi do stadka małych, czarnych owieczek stojących przed nimi, gdy wejście zamknęło się za nimi- Też to powiedz.
-Ee..wróciłam?- niepewnie powiedziała Yuki.
-Głos zarejestrowany- powiedziała jedna z owieczek mechanicznym głosem. Wszystko wskazywało na to, że musiały to być roboty...lub coś w tym rodzaju.
-Jeśli im tego nie powiesz, to cię przegonią.- wyjaśnił Yogi.
-A-aha. Rozumiem...chyba...- powiedziała Yuki. Czuła się zagubiona idąc z Yogim przez różne korytarze, wszystkie wypełnione białymi lub czarnymi owieczkami-robotami ubranymi w małe cylindry i urocze ubranka, pilnujących wejść, sprzątających, lub robiących jeszcze innego rodzaju rzeczy.
-Dokąd idziemy?- spytała Yuki po chwili.
-Muszę iść zgłosić, że wróciłem i zakończyłem misję. No i że przyprowadziłem cię ze sobą. Widzisz, akurat wykonywałem to zadanie w tym samym lesie, w którym cię gonili tamci mężczyźni.
-Yogi, jesteś pewny, że nie będziesz miał kłopotów przez to, że mi pomagasz?
On jednak tylko zaśmiał się i odparł:
-Nawet jeśli, to mówi się trudno.  I tak dość często wpadam w kłopoty. Poza tym, bardzo się cieszę, że mogłem ci pomóc. Wiesz, nieraz bywałem już w tym lesie, więc czasami cię widywałem.
-To miłe z twojej strony, Yogi- Yuki nadal nie była pewna, czy powinna znajdować się w tym miejscu, ale póki co chciała cieszyć się tym, że nic jej się na razie nie stało.
-Dobrze. Pozwól, że wejdę pierwszy.- powiedział Yogi, gdy dotarli do jednych z drzwi. Ze środka dobywały się odgłosy rozmowy.
-Hirato, wróciłem!- krzyknął wesoło Yogi do mężczyzny siedzącego w fotelu za biurkiem. Był dość wysoki, chociaż takowe wrażenie mógł sprawiać czarny cylinder z bordową wstążką nad rondem. Odziany był w czarny płaszcz do ziemi i garnitur tego samego koloru oraz białą koszulę  i czerwony krawat. Pokój w którym się znajdował urządzony był dość prosto. Parę półek wypełnionych po brzegi książkami. Podłoga wyłożona ciemnym dywanem. Pośrodku stał stolik do kawy, a po jego dwóch stronach znajdowały się dwie granatowe sofy. Do tego dochodziło biurko, po którego jednej stronie siedział Hirato, a po drugiej drobna, urocza dziewczyna o jasnych, blond włosach związanych w dwa wysokie, długie kucyki.
-Widzę, Yogi. Widzę również, że przyprowadziłeś kogoś ze sobą?- Hirato odgarnął ciemne kosmyki włosów z czoła, i dłońmi w białych rękawiczkach poprawił okulary w cienkich, ciemno szarych oprawkach, które zsunęły się mu na czubek nosa.
-A tak, to jest Yuki. Uratowałem ją przed jakimiś mężczyznami, którzy ją gonili.
-Czyli przyprowadziłeś ze sobą jakąś obywatelkę?
-Tsukumo, ale...-Yogi próbował wytłumaczyć się przed blond dziewczyną.
-Tak właściwe, nie mogłabym nazwać się obywatelką. Mieszkam w domku w lesie.- Yuki postanowiła wtrącić się do rozmowy, i stanąć w obronie Yogiego.
-W lesie? Hmm...mógłbym poznać twoje pełne imię?- spytał Hirato, przenosząc całą swoją uwagę na Yuki.
-Suzushi. Yuki Suzushi.- odpowiedziała niepewnie.
Hirato gwałtownie wstał zza biurka i spojrzał ze zdziwieniem na Yuki.
-Coś nie tak?- spytała.
-Mogłabyś mi powiedzieć, jak się nazywają twoi rodzice?
W tym momencie Yuki spuściła głowę w dół i zaczęła nerwowo skubać materiał swojej podartej koszuli.
-Nie wiem...nie pamiętam. Zmarli paręnaście lat temu.
 Yogi spojrzał ze współczuciem na Yuki. Hirato natomiast wydawał się usatysfakcjonowany tą odpowiedzią.
-Zadam ci jeszcze tylko jedno pytanie. Ile masz teraz lat?
-Po co ci ta informacja?- spytała podejrzliwie.
-Nie musisz się nas bać. Jesteśmy odpowiedzialni za bezpieczeństwo społeczeństwa. Nikomu nie można ufać tak bardzo jak nam- odpowiedział Hirato z uśmiechem.
-Mam szesnaście lat- powiedziała Yuki, mimo tego, że nadal nie do końca wierzyła w wiarygodność ich słów.
-Dobrze. Yogi, zabierz ją do lekarza, żeby ją opatrzył. Gdy to zrobi, wróćcie proszę tutaj.
-Ee...dobrze.- Yogi podszedł do Yuki, i lekko popychając ją w plecy wyprowadził z pomieszczenia.
Gdy tylko wyszli, Tsukumo zwróciła się do Hirato:
-Co się stało, Hirato? Znasz tą dziewczynę?
On jednak nie słuchał jej, ponieważ rozmawiał z kimś przez telefon.
-...tak, zbierz tak dużo informacji, ile uda ci się znaleźć o Misaki i Hachiro Suzushi. Chcę je widzieć u siebie za maksymalnie godzinę.- rozłączył się i dopiero teraz spojrzał na Tsukumo.
-Co do twojego pytania, to nie, nie znam jej. Ale znam..znałem  jej rodziców.

***
-I..gotowe!- powiedział Yogi, gdy przykleił ostatni plaster na czoło Yuki.
Gdy wyszli od Hirato, udali się do lekarza, którym był miły, starszy pan z długą siwą brodą, krzaczastymi brwiami i białym cylindrem na łysej głowie. Zdezynfekowali jej rany, ale Yogi uparł się, aby przykleić na nie plastry. Także gdy skończyli, na ciele Yuki prawie nie było miejsca, które nie byłoby zaklejone opatrunkami, włącznie z twarzą.
-Dziękuję panu, i tobie też, Yogi.- powiedziała Yuki.
-Nie ma za co. Dobrze, to teraz pójdziemy po jakieś inne ubrania dla ciebie.- powiedział Yogi, ciągnąc ją ku wyjściu i machając lekarzowi na pożegnanie.
-Dzięki, ale nie trzeba. Są tylko lekko podarte.
-No właśnie, dlatego je zmienimy! Nie martw się, mamy tu sporo ubrań. Chociaż może wolałabyś najpierw wziąć prysznic?
Yogi powiedział Yuki jak dojść do łazienki, po czym odszedł gdzieś dalej, aby nie czuła się skrępowana. Po około pół godzinie wyszła i skierowali się do pomieszczenia, w którym znajdowały się wszelkiego rodzaju ubrania, ułożone na półkach.
-Proszę bardzo, wybieraj. Będę stał za drzwiami, żebyś mogła się przebrać.
Gdy wyszedł, Yuki podeszła do półek, w poszukiwaniu jakiś ubrań. Zdecydowała się wziąć granatową bluzkę na ramiączkach i czarne, szerokie spodnie z paskiem, do którego można było włożyć niedużą broń, na przykład nóż czy sztylet. Do tego założyła czarne glany, sięgające do kolan. Było jej zimno w ręce, więc narzuciła na siebie sporą, rozpinaną, ciemną bluzę. Zniszczone części garderoby złożyła w kostkę i zostawiła na podłodze. Otworzyła drzwi i wyszła do Yogiego.
-Gotowa.
-Ładnie w tym wyglądasz. Chociaż trochę agresywnie- zaśmiał się Yogi, gdy spojrzał na jej buty i pasek.
-Przezorny zawsze ubezpieczony- Yuki uśmiechnęła się do niego.
-To co, teraz idziemy znowu do Hirato. Jestem ciekawy, o co może mu chodzić.
Tak więc wrócili do pokoju, w którym byli wcześniej, jednak liczba osób przebywających w pomieszczeniu zwiększyła się. Teraz znajdowali się tam jeszcze dwaj chłopacy. Jeden z nich wyglądał na raczej młodego, drugi mógł być w wieku Yuki, chociaż wyglądał dość poważnie przez raczej niezbyt przyjazny wzrok i twarz częściowo zasłoniętą czarnymi włosami.
-Jesteśmy!
-Dobrze, siadajcie proszę.- powiedział Hirato pokazując na jedną z granatowych sof, sam zmierzając w ich kierunku. Usiadł koło tamtych dwóch chłopaków, a Yuki i Yogi zajęli miejsce naprzeciwko niego, koło Tsukumo, która wstała i podeszła do biurka. Wzięła z niego jakieś dokumenty i podała je Hirato.
-Na początek, chciałbym przeprosić cię, Yuki, za moje niekulturalne zachowanie. Zapytałem cię o osobiste sprawy, a sam się nawet nie przedstawiłem. Jestem Hirato, Kapitan Statku Drugiego organizacji Cyrk. Mam nadzieję, że Yogi wytłumaczył ci, czym jest nasza organizacja? Zakładam, że mieszkając w lesie, nie miałaś wcześniej o tym pojęcia.
-Tak, wszystko mi pokrótce wyjaśnił. Jednak nie rozumiem twojej reakcji, Hirato, gdy usłyszałeś moje nazwisko.
-Tak, za to również przepraszam, już ci to wyjaśniam. Lecz niestety, będziemy musieli porozmawiać o sprawach, jak sądzę, przykrych dla ciebie.
-Hirato, przestań! Brzmisz strasznie!- krzyknął Yogi, a ciemnowłosy chłopak siedzący naprzeciwko wzniósł oczy do sufitu i pokręcił głową. Przez cały czas przyglądał się Yuki, tak, jakby ją rozpoznawał.
 -Przepraszam, ale chciałbym teraz wszystko wyjaśnić. Możemy, Yuki?
Spojrzała na niego i pokiwała głową.
-Dobrze. Zacznijmy więc od tego, że zdziwiłem się słysząc twoje nazwisko, ponieważ znałem ludzi, którzy nazywali się Suzushi. I wiedziałem o tym, że parę lat temu zmarli. Dlatego właśnie spytałem cię o twój wiek.
-Rozumiem. Pomyślałeś, że jestem ich córką?
-Dokładnie. Kazałem moim ludziom zebrać dla mnie informacje o nich. I udało mi się potwierdzić, że to prawda. Jesteś dzieckiem tych ludzi.
Yuki była w szoku. Jak to? Czy to oznaczało, że Hirato znał jej rodziców? Wiedział, w jaki sposób zginęli? Odezwała się drżącym głosem:
-Skąd masz pewność, że to co mówisz jest prawdą?- Yuki była zła na siebie za to drżenie w głosie.
-Mam swoje źródła, które nigdy nie kłamią. Dowiedziałem się, że zginęli dokładnie jedenaście lat temu oraz że mieli córkę, która nadal żyje, i nazywa się Yuki. Mówiłaś, że nie pamiętasz, jak się nazywali? Doznałaś amnezji?
Yuki nie odpowiadała. Rzeczywiście, nie pamiętała pierwszych lat swojego życia, ale czy powinna mu o tym mówić?
-Z twojego milczenia wnioskuję, że tak. Ile nie pamiętasz?- powiedział po chwili Hirato.
Yuki spiorunowała go wzrokiem.
-Zapomniałam wszystkiego o pierwszych pięciu latach swojego życia. Tak jakbym zaczęła żyć i funkcjonować dopiero po śmierci moich rodziców! A wiesz co jest najgorsze? Kiedy tylko próbowałam przypomnieć sobie, czy ktokolwiek kiedykolwiek powiedział mi coś o nich czy ich śmierci, miałam kompletną pustkę w głowie!- Yuki była zszokowana tym, że nagle tak po prostu im o tym powiedziała- tak było, a przynajmniej aż do dzisiaj- dodała już o wiele ciszej.
-Chcesz się tego dowiedzieć? Chcesz wiedzieć w jaki sposób zginęli?
Yuki siedziała bez ruchu, nie wiedząc, co ma zrobić.
-Chcesz to wiedzieć?- powtórzył swojego pytanie Hirato.
Wszyscy w pomieszczeniu spojrzeli na Yuki, która oparła łokcie o kolana i spuściła głowę w dół. Po paru minutach ledwie zauważalnie skinęła głową.
-Jesteś pewna?- spytał Yogi patrząc na nią ze współczuciem.
-Tak- odpowiedziała Yuki zaskakująco pewnym głosem.
-Dobrze, w takim razie zacznijmy od początku. Twoi rodzice nazywali się Misaki i Hachiro Suzushi.
„Ładne imiona”- pomyślała Yuki, śmiejąc się w duchu z tego, że w takim momencie zwraca uwagę na takie rzeczy.
-Przez parę miesięcy z nimi pracowałem, ponieważ gdy dołączyłem do Cyrku, oni byli już jego członkami. Byliśmy dobrymi przyjaciółmi. Byli świetni w strategicznym myśleniu i walce, zawsze swoje misje zakańczali z powodzeniem. Pewnego dnia postanowili opuścić Cyrk i wziąć ślub, ponieważ Misaki zaszła w ciążę. Ostatni raz widziałem ich właśnie na ich ślubie. Parę lat później dowiedziałem się, że zginęli. Nie, właściwie zginęli to złe określenie. Zostali zamordowani.
Yuki gwałtownie uniosła głowę i rozszerzonymi oczami popatrzyła na Hirato. Nagle złapała się za głowę i zamknęła oczy. Zaczęła drżeć, a na jej twarzy pojawiła się pojedyncza łza.
-Ja..pamiętam. Pamiętam to. Byłam tam. Widziałam ich śmierć! Ten człowiek...nie, to nie był człowiek...
-Masz rację, to nie był człowiek. To był potwór, Varuga. Właśnie z takimi jak oni walczą Statek Pierwszy i Drugi. I jest mi okropnie przykro, że musiałaś na to patrzeć. To musiał być straszny widok.
Yuki ściskała mocno swoją głowę, a po jej twarz spływało coraz więcej łez. Yogi położył dłoń na jej ramieniu, jakby chcąc dodać jej otuchy. Sam wyglądał tak, jakby miał się za chwilę rozpłakać.
-Pamiętam to...pamiętam..jak wszedł do domu. Jak łamał ich kości. Rozszarpywał ich skórę. Wgryzał się w ciała. Pamiętam...
Jednak nie powiedziała, co jeszcze pamiętała. Zemdlała.

Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał. Zachęcam do pisania komentarzy, to na prawdę motywuję do dalszego pisania, no i dzięki temu wiem, co wam się podoba :) Widzimy się za tydzień, z moim trzecim opowiadaniem z Kuroko no Basket! ^^

/Yuki

sobota, 4 lipca 2015

Liebster Blog Award

Mam przyjemność ogłosić wam, iż mimo, że mój blog ma bardzo krótki żywot, to już dostał nominację (do Liebster Blog Award) od Słoneczko Gwiazdka, za co serdecznie jej dziękuję :) ( jej blog: http://corkakrwi.blogspot.com/ )

Wyjaśnienie w paru słowach, czym jest Liebster Blog Award:
Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za wykonaną pracę. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na pytania otrzymane od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz wybrane osoby (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im pytania. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował!

Moje odpowiedzi na pytania:

-Ulubiona książka?
-Nie mam jednej ulubionej, więc jeśli mogę wymienić parę to będą to: "Harry Potter", "Atramentowe Serce", "Dary Anioła", "Papierowe Miasta", "I nie było już nikogo", "Miasto 44"

-Ostatnio oglądany film?
-Tak się składa, że w ostatni wtorek byłam w kinie na filmie "Naznaczony rozdział 3". Pierwszy raz poszłam na horror do kina. Pół filmu obejrzałam, drugie pół spędziłam wtulona w Umeki :)

-Ulubiona piosenka?
-Tutaj również nie da się wybrać jednej, ale najbardziej lubię słuchać piosenek Skilleta, Escape the Fate i soundtrack'ów z anime (ostatnio najczęściej z DRRR, FT, KnB i Free). Ostatnio słucham też często piosenki "Animals" (Maroon 5), Pretty Little Psycho (Porcelain Black) i Deeper Deeper (One Ok rock)

-Jaka jest twoja ulubiona bajka z dzieciństwa i dlaczego akurat ta?
-Scooby-Doo, bo jest super ^^

-Co cię motywuje do pisania bloga?
-Wy i wasze komentarze <3 Oliwia oraz moja przyjaciółka Umeki i jej radość, gdy dowie się, że napisałam kolejny rozdział. Bez niej prawdopodobnie nigdy nie założyłabym bloga ^^

*...ciekawe, komu chciało się to czytać...*

Moje nominacje! ^^
http://niesmowite-zycie.blogspot.com/
http://lublins.blogspot.com/
http://naluxfairytail.blogspot.com/

No i 5 pytań ode mnie dla was :):
1.Ulubiony wykonawca muzyczny?
2.Ulubiony gatunek książek?
3.Czemu zdecydowałeś się założyć bloga?
4.Co lubisz robić w wolnym czasie?
5.Ulubiony film?

Jeszcze raz bardzo dziękuję za nominację :)

/Yuki

*jestem z siebie dumna, udało mi się dodać muzykę na bloga ^^*



Rozdział 1 (z perspektywy Sandry)

Więc, zanim zaczniecie czytać poinformuję was, iż to opowiadanie jest oparte głównie na Fairy Tail, ale ma w sobie również elementy innych anime, czy może raczej są dodane postacie. Rozdziały pisane są z dwóch perspektyw dwóch głównych bohaterek- Sandry i Umeki. Przy rozdziale zawsze dopisane jest z czyjej jest perspektywy. Także nie przeciągając, zapraszam do czytania pierwszego rozdziału, mam nadzieję, że wam się spodoba :)

Rozdział 1 (z perspektywy Sandry)
Gdy obudziłam się był już ranek. Próbowałam przypomnieć sobie co wydarzyło się poprzedniej nocy, jednak przeszkadzał mi w tym tępy ból w głowie. Po chwili bezczynnego leżenia na ziemi pokrytej grubą warstwą śniegu, zaczęłam sobie przypominać co się wydarzyło. Pamiętam, że jak zawsze wyszłyśmy z Umeki na polowanie i...
Umeki!
Gwałtownie podniosłam się z ziemi. Nie był to dobry pomysł, gdyż zaraz zaczęło mnie mdlić i przed oczami pojawiły mi się ciemne plamki. Powoli uklękłam na kolanach i zamknęłam oczy. Uspokoiłam oddech. Dopiero po paru minutach powoli podniosłam głowę i zaczęłam rozglądać się w poszukiwaniu przyjaciółki. Nigdzie jej nie było.
-UME! UMEKI!
Ciężko było mi rozpoznać własny głos, tak był zachrypnięty. Dopiero teraz zorientowałam się, jak bardzo jestem ranna. Liczne czerwono-fioletowe siniaki oraz rany (większość jeszcze otwarta) poorały  moją skórę w wielu miejscach. Prawa stopa była spuchnięta, i chyba złamana-ledwo nią poruszałam i okropnie bolała. Nie widziałam nic na lewe oko ,było strasznie zakrwawione i spuchnięte. Nadal miałam skrzydła, a prawe było mocno poranione w dwóch miejscach i lekko się zaginało. Gardło paliło za każdym razem gdy przełykałam ślinę, więc starałam się robić to jak najrzadziej. Na początku ją wypluwałam, ale przeraził mnie jej szkarłatny kolor, więc przestałam to robić. W buzi czułam metaliczny posmak. Moje ubranie było w wielu miejscach postrzępione, mokre i  brudne, głównie od krwi.  Powoli wstałam. Kulejąc, udało mi się dotrzeć do małego, zamarzniętego źródełka wody. Zawsze nosiłam w bucie zapasową strzałę (posiadałam piękny, drewniany łuk oraz kołczan ze strzałami, ale nie było ich nigdzie w pobliżu) i teraz wyciągnęłam ją i zaczęłam uderzać w taflę lodu. Po dłuższym czasie, z niemałym trudem udało mi się przebić lód i dostać się do lodowatej wody. Najpierw przepłukałam sobie buzię oraz umyłam rany, a później się napoiłam. Następnie oparłam się o drzewo i starałam się sobie przypomnieć szczegółowo wydarzenia z wczorajszej nocy.
***
-Sandra! Chodźmy zapolować!- błagała mnie Ume już od parunastu minut.
-Po co? Przecież mamy jeszcze co jeść.
-Jest teraz zima, więc ciężej będzie coś upolować. A dzisiaj jest wyjątkowo spokojnie, więc to idealna okazja żeby zapuścić się trochę dalej.
-Dalej?
Trochę jeszcze ponarzekałam, ale w końcu (zresztą jak zawsze) uległam i zgodziłam się pójść. Stwierdziłyśmy, że najlepiej będzie zapuścić się w las znajdujący się w pobliżu gór. Jako, że zapowiadała się długa wędrówka, ubrałyśmy się w ciepłe płaszcze oraz  wysokie, ocieplane obuwie. Jak zwykle ja do jednego buta włożyłam zapasową strzałę, w razie gdyby kołczan został mi odebrany, a Umeki drewniany nóż , który, tak samo jak mój łuk i strzały, wyrzeźbiła z drewna swoim sztyletem. Miała go od zawsze, prawdopodobnie była to jej rodzinna pamiątka. Nigdy się z nim nie rozstawała. Ostrze wykonane było ze stali, ząbkowane, z wyrytymi enochiańskimi znakami. Rękojeść została zrobiona z ciemnego drewna. Włożyła swoją broń za pas i stanęła z szerokim uśmiechem koło drzwi- uwielbiała chodzić na polowania.
-Gotowa? -spytała.
Założyłam na plecy kołczan ze strzałami, wzięłam łuk do ręki i podeszłam do przyjaciółki. Wyszłyśmy na zewnątrz i od razu ruszyłyśmy w drogę. Spojrzałam jeszcze na naszą chatkę-była jednoizbowa, wyglądała właściwie jakby miała się zaraz rozpaść, no i stała w odosobnionym miejscu więc nie było potrzeby aby zapewniać jej dodatkową ochronę. Planowałyśmy wrócić jeszcze tego samego dnia, pod wieczór, ewentualnie w nocy. Odwróciłam się i dołączyłam do Ume, która była już spory kawał przede mną.
Po półtorej godziny drogi udało nam się dojść do wyznaczonego celu. Polowanie zajęło nam koło dwóch godzin, ale byłyśmy z siebie bardzo zadowolone. Dużo upolowałyśmy, razem koło czternastu sztuk różnego rodzaju zwierząt. Zadowolone wypatroszyłyśmy zwierzynę, uzyskane mięso nabiłyśmy na znalezione kije i ruszyłyśmy w drogę powrotną do domu. Było już dość ciemno, więc Ume  jedną ręka trzymała kij z mięsem oparty o jej ramię, a w drugiej przyzwała jasne błyskawice, aby oświetlić nam drogę.
 Umeki Hikari jest magiem władającym elektrycznością. Może na to nie wygląda, ale jej magia jest bardzo potężna. Potrafi stworzyć nowe, często bardzo przydatne przedmioty, może władać wszystkim co ma w sobie choć trochę energii elektrycznej. Największą zaletą tej magii jest to, że może porazić człowieka prądem o dowolnej mocy. Może tym spowodować nawet paraliż bądź śmierć. Jednak Ume rzadko korzysta ze swojej magii, wiążą się jej z nią złe wspomnienia. Obie jesteśmy magami, jednak bardzo rzadko używamy  swoich umiejętności. Raz na dwa miesiące  trenujemy, aby całkowicie nie stracić naszych mocy, bo i tak mamy nad nimi bardzo słabą kontrole. Ostatnimi czasy coraz częściej używałyśmy naszych umiejętności, chyba powoli zaczynałyśmy je kontrolować. Moja magia jest niestety bardzo trudna do opanowania. Magia Zamiany Dusz- starożytny, właściwie zapomniany już rodzaj magii. Polegała ona na tym, że mogłam przyzwać inną duszę, tak, że mój wygląd, siła oraz moc się zmieniały. Jako, że mało trenowałam posiadałam zaledwie jedną duszę- Angel Soul. Jak dla mnie było to i tak dużo. Rzadko udawało mi się przyzwać ją w całości. Najczęściej przyzywałam same skrzydła bądź magię. To mi wystarczyło.
 Szłyśmy tak przez jakiś czas drogą oświetlaną przez magię Umeki, słychać było tylko chrzęst śniegu pod naszymi stopami. Wtem usłyszałam jakiś szelest niedaleko nas. Przystanęłam. Ume odwróciła się w moją stronę, lekko zdziwiona, i już chciała otworzyć usta, żeby spytać się mnie czemu stanęłam, jednak gestem nakazałam jej żeby była cicho. Od razu jej czujność wzrosła i zaczęła uważnie rozglądać się wokół siebie, nasłuchując. Sięgnęłam za plecy, dobyłam strzałę z kołczanu i umieściłam ją na łuku. Nagle zobaczyłam jakiś ruch między drzewami, w lesie, który niedawno opuściłyśmy. Spojrzałam na Umeki, która nie spuszczała wzroku z miejsca, w którym przed chwilą coś się poruszyło. Ostrożnie odłożyła swój kij z mięsem i sięgnęła po sztylet. Zrobiłam to samo, i w momencie, gdy naciągnęłam cięciwę, gotowa do ewentualnego strzału, coś śmignęło obok Ume i wbiło się w ziemię za nią. Na jej policzku pojawiło się czerwone, lekkie nacięcie, z którego popłynęła cienka strużka krwi. Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam leżący na ziemi nóż. Gdy odwróciłam się ponownie w stronę drzew, ludzie którzy nas zaatakowali pokazali nam się. Byli to sami mężczyźni. Po szybkim przeliczeniu stwierdziłam, że jest ich pięciu. Kątem oka spojrzałam na Umeki, jednak ta w jednej ręce pewnie trzymała swój sztylet, a w drugiej nóż, który musiała podnieść z ziemi. Stała w pełnym skupieni, w każdej chwili skłonna zaatakować. Przybrałam podobną postawę i wzrokiem oceniłam przeciwników. Każdy z nich był uzbrojony, głównie w noże. Niedobrze. Dość wysocy, niezbyt umięśnieni.  Przy odrobinie szczęścia wyjdziemy z tego z paroma ranami i stracimy większość upolowanej zwierzyny. Gdy jeden z nich odwrócił się, aby przekazać coś drugiemu, stojącemu za nim, szybko uniosłam łuk i posłałam strzałę w jego kierunku. Po chwili dało się słyszeć jego krzyk. Strzała wbiła mu się w oko. Miał jednak szczęście, że nie strzelałam do niego z bliska, inaczej umarłby na miejscu. Teraz jednak, z takiej odległości, nie mogła się wbić zbyt głęboko, ale na pewno nie będzie więcej widział na to oko, ani nie będzie zdolny do dalszej walki.
Doskonale.
Jednego mniej.
Pozostali spojrzeli na swojego kompana, zdziwieni, wściekli i jakby lekko...przerażeni? Jedno jest pewne- w ich oczach czaiła się chęć zemsty. Miałam nadzieję, że sobie z nimi poradzimy. Gdy zaczęli biec w naszą stroną wyciągnęłam kolejną strzałę z kołczanu-tym razem dużo sprawniej- i nałożyłam na łuk. Już naciągnęłam cięciwę, gotowa oddać kolejny precyzyjny strzał, gdy strzała... pękła. Zdziwiona spojrzałam na drzazgi które pospadały na ziemię, i gdy podniosłam wzrok, napotkałam drwiący uśmieszek jednego ze zbirów. Nawet nie zauważyłam, że został na skraju lasu. Stał tam z wyciągniętą ręką, emanującą jasnym, oślepiającym blaskiem.
Mag.
Moje rozmyślania przerwał  bolesny ból w prawej stopie. Spojrzałam na nią, i mimo, że miałam ubranego buta, było widać, że jest wygięta pod dziwnym, nienaturalnym kątem. Krzyknęłam, nie tyle z bólu, co bardziej z frustracji. Chwyciłam kolejną strzałę, jednak nawet nie zdążyłam umieścić jej na łuku, a już pękła. Teraz byłam już pewna.
Był to mag potrafiący za pomocą magii łamać różne rzeczy. Nawet kości.
Uznałam, że któraś z nas musi się nim zająć, bo mając go w swoich szeregach mają nad nami przewagę. Dotknęłam swojej skroni i pomyślałam:
-Umeki, wśród  nich jest mag. Zajmę się nim, ale musisz mnie zabezpieczyć przed resztą.
Dzięki władaniu magią Zamiany Dusz mogłam połączyć się telepatycznie z każdym, kto aktualnie znajdował się w zasięgu mojego wzroku. Nie mam pojęcia, jaki związek ma telepatia z zamianą dusz-może ma, może nie-w każdym razie magowie którzy posiadali taką magie, posiadali również tą umiejętność. Nie, żebym na to narzekała, po prostu często mnie to zastanawiało.
Spojrzałam na Umeki, a ona ledwie zauważalnie kiwnęła głową, aby nie wzbudzić ich podejrzeń. Zaczęła walczyć jeszcze zacieklej. Wymachiwała nożem i sztyletem na wszystkie strony, zadając swoim przeciwnikom mniej lub bardziej głębokie rany. Powoli widać było u niej zmęczenie. Ja tymczasem podeszłam do maga, kulejąc. Starałam się, mimo rwącego bólu w stopie, przybrać wyzywającą minę. Jednak mój przeciwnik nie patrzał na mnie. Patrzał na coś, co znajdowało się ze mną. Lekko odwróciłam głowę, tak, żeby nadal kątem oka widzieć "łamiącego" maga. Ale to, co zobaczyłam totalnie mnie zamurowało.
Jeszcze jeden mag.
Było ich dwóch.
Na dodatek miałam sama z nimi walczyć. Ranna. Niedoświadczona.
O cholera.
Znałam magię tego drugiego maga. To Podmiana Broni. Przy doświadczonym magu jest to bardzo niebezpieczna moc. Może dzięki niej przyzwać różnego rodzaju bronie. Jednak słyszałam, że podczas walki bardzo ciężko szybko podmienić broń.  Jednakże w Fiore jest jedna kobieta..Elsa..Erza..która podobno oprócz broni podmienia również zbroje, i potrafi zrobić to parę razy podczas jednej walki. Dzięki temu znana jest jako Tytania. Jednak wątpię, aby mag  który stoi teraz przede mną posiadał równie niesamowite umiejętności.
W momencie gdy odwróciłam się do niego trzymał w ręku zwykły, srebrny miecz. Jednak mnie interesowało coś innego. Za jego plecami toczyła się walka Umeki, i wyglądało na to, że jej sytuacja prezentowała się podobnie jak moja. Była bardzo zmęczona, wskazywała na to para, która cały czas pojawiała się obok jej ust, co znaczyło, że coraz trudniej było złapać jej oddech. Miała na sobie sporo ran jak na nią. Jednak wierzyłam, że sobie poradzi. Teraz jednak musiałam się skupić na mojej obecnej sytuacji. Nie mogłam używać  łuku, ani strzał, bo zostaną złamane. Jestem dosyć silna, ale walcząc z dwoma naraz nie dam sobie rady. Pozostawało mi tylko jedno- użyć magii.  W momencie gdy o tym pomyślałam jeden z nich podmienił swój miecz na ogromny, żelazny topór i trzymając go oburącz zaczął biec na mnie z walecznym okrzykiem. Jednak nie wiedział o tym, że ja również posiadam magiczne zdolności. W jednej chwili poczułam przyjemne mrowienie na plecach, gdy zaczęły mi z nich wyrastać piękne, czarne skrzydła anielskie, przyzwane przeze mnie dzięki Magii Zamiany Dusz. Mag Podmiany Broni, gdy zobaczył mnie ze skrzydłami, pojął, że łatwo mogę odlecieć i wyminąć się od jego ataku. Chciał zwolnić, jednak biegł ze zbyt dużą prędkością i ciężką bronią w dłoniach, przez co gdy ja wzleciałam do góry, on wbiegł na swojego towarzysza, który jeszcze parę sekund temu stał za mną. Obaj przewrócili się na śnieg, a "łamiący mag" zaczął przeklinać i wrzeszczeć na swojego kolegę, co on najlepszego wyprawia. Ja tymczasem spokojnie unosiłam się w powietrzu i ze złośliwym uśmieszkiem spoglądałam na tą scenę. Chciałam wykorzystać nieuwagę moich przeciwników, i sprawdzić jak radzi sobie Umeki, jednak to był błąd- w jednej chwili poczułam ból w dwóch miejscach, a potem już w całym ciele. Obydwoje rzucili we mnie nożami, jeden trafił we wcześniej już zranioną nogę, drugi w prawe skrzydło. To był właśnie ich minus-cios w skrzydła bolał tak, jakby ktoś łamał mi wszystkie kości jednocześnie. Ból rozchodził się po całym ciele i był nie do wytrzymania. Wrzasnęłam i zaczęłam szybko spadać na ziemię. Odwróciło to uwagę Umeki i w momencie gdy się odwróciła otrzymała mocny cios pięścią w tył głowy. Zatoczyła się i upadła. Ja tymczasem leżałam na ziemi, w coraz większej kałuży krwi. Mojej krwi. Wiłam się i wrzeszczałam z bólu.  Moi przeciwnicy podeszli do mnie, z triumfującym uśmieszkami na twarzach boleśnie wyjęli noże z mojej nogi i skrzydła, po czym dołączyli do pozostałych towarzyszy, po drodze bezlitośnie kopiąc mnie w twarz, jakby nie zadali mi wystarczającego bólu.  Śmiejąc  się głośno pobili Umeki aż straciła przytomność, związali ją sznurem i jeden z nich przewiesił ją sobie przez ramię.
-Nasz pan będzie zadowolony!
-Tak, na pewno solidnie nas wynagrodzi!
Było to ostatnie co usłyszałam nim pochłonęła mnie ciemność.
***
Tak, teraz sobie wszystko przypomniałam. Wiedziałam już co muszę zrobić. Pomóc Umeki, i to jak najszybciej. Jednakże, nie w tym stanie. Na pewno w pobliżu znajduje się jakaś wioska, czy miasto, a tam może znajdzie się ktoś, kto znajdzie dla mnie trochę litości i mi pomoże.
Powoli wstałam i spojrzałam na drzewa. Dzięki drzewom porośniętym mchem mogłam stwierdzić gdzie znajduję się północ, i kulejąc ruszyłam w tamtą stronę. Mimo bólu szłam zaciekle, mając przed sobą jeden cel- uratować Ume.

Mam nadzieję, że rozdział się spodobał i będziecie czytali dalsze losy moich bohaterów :) do zobaczenia za tydzień o tej samej porze, z pierwszym rozdziałem opowiadania "Karneval"

/Yuki





Witam wszystkich i każdego z osobna ^^

Zacznę od tego, iż nazywam się Yuki, a wy właśnie znaleźliście się na moim blogu, przypadkowo, bądź z zamiarem czytania moich opowieści. Nieważne z jakiego powodu, jest mi niezmiernie miło iż postanowiliście tu zajrzeć, a jeszcze milej, jeśli zechcecie czytać to, co będę tu publikowała :)
Blog ten założyłam z zamiarem dzielenia się innymi moją pasją, czyli pisaniem opowiadań. Piszę dokładnie 3 historie, każda ma w sobie elementy, bądź opiera się na jakimś anime. Niemniej jednak do czytania zachęcam też tych, którzy nie są Otaku, bądź nie oglądali akurat tych anime :)
Dodam również, iż moja przyjaciółka Umeki rysuje dla mnie arty do poszczególnych rozdziałów czy historii, więc jej prace również będą się pojawiały. Mam nadzieję, że spodobają wam się tak jak mi ^^
Będę niezmiernie szczęśliwa, jeśli od czasu do czasu skomentujecie moje historie, napiszecie co wam się podoba, a co nie i co mogłabym poprawić. Wszelkie rady wezmę sobie do serca ^^ ( w tym momencie ogromne podziękowania dla Oliwii, która jest moim nieocenionym krytykiem, bez niej moje opowiadania byłyby sto razy gorsze)
Wspomnę również, iż nie piszcie mi komentarzy typu „w anime to było inaczej” lub „ta postać nigdy tak nie zrobiła w anime”. Moje opowiadania mają miejsce w świecie anime, co nie oznacza wcale, iż wszystko będzie tak samo. Jest tam sporo elementów dodanych przeze mnie, często dodaje do jednej historii postacie z paru różnych anime, czasami zmieniam im wygląd, charakter czy historię życia, mam nadzieję, że nie będziecie na mnie za to źli ^^
No więc tak, powiem jeszcze iż pierwsze opowiadanie jest głównie o Fairy Tail (historia zaczyna się przed sagą Edolas), drugie o Karnevalu, a trzecie o Kuroko no Basket, czyli jak widać, trzy kompletnie inne opowiadania, a uwaga, w każdym jest ta sama główna bohaterka. To znaczy, ma to samo imię, jednak w każdym jest ona inna. Mam nadzieję, że nie będzie to zbyt zagmatwane ^^
Opowiadania będą wychodziły co tydzień w każdą sobotę o godzinie 17, jednak każdego tygodnia będzie inne opowiadanie, czyli rozdział jednego opowiadania będzie wychodził co trzy tygodnie. Może czasami wyjdzie sytuacja, że rozdział wyjdzie wcześniej lub później, na razie trzymam się tego schematu :) Na górze strony macie również parę zakładek, dzięki którym łatwiej będzie odnaleźć wam poszczególne historie ^^
Wspomnę jeszcze, iż dziękuję bardzo Izumi za stworzenie tego pięknego nagłówka ^^ Ogólnie wygląd bloga może jeszcze ulec zmianie, na razie wygląda jak wygląda xD
No więc, na razie to chyba tyle ode mnie. Dzisiaj jest sobota, więc o 17 pojawi się rozdział opowiadania Fairy Tail :) Jeśli macie do mnie jakieś pytania bądź uwagi- piszcie śmiało ^^


/Yuki